I oto minął drugi dzień na diecie “2101 kcal”. Dziś zjadłem 2159 kcal, ale Fitatu do limitu doliczyło mi trening siłowy i krótką jazdę rowerem (dodałem ręcznie), więc górne widełki miałem na poziomie 2921 kcal. Tym razem napiszę co nieco o liczeniu kalorii właśnie.
Ale zanim przejdę do tematu właściwego, mała korekta. Po lekturach różnych danych postanowiłem, że zmniejszę ilość białka na kg masy ciała z 2 gramów do 1,7 gramów. Dlaczego? Przy dwóch gramach jego udział w całkowitej podaży energetycznej wynosił 33 proc. Lekarze twierdzą, że gdy wartość ta osiąga ponad 35 proc., może być niebezpieczna dla zdrowia (poczytajcie, co powoduje nadmierna ilość białka w diecie). Dlatego postanowiłem nie szarżować i od nowa ułożyłem swoje docelowe procenty i gramy białka, tłuszczy i węglowodanów. Wyszło tak:
I rzecz kolejna. Pomiary i zdjęcia “oponki” będę robił raz w tygodniu. Nie ma sensu robić tego codziennie – zbyt małe różnice.
A teraz do rzeczy. Jak to wszystko liczyć? Mam dla was dwie wiadomości: dobrą i złą. Zła jest taka, że dziennie schodzi się przy tym w sumie 10-15 minut; dobra: jesteśmy w stanie w prosty sposób bardzo dokładnie mierzyć kalorie, ale też białka, tłuszcze i węglowodany. Pomocna okazuje się aplikacja Fitatu oraz elektroniczna waga kuchenna (moja to Sencor SKS 4001 WH) kupiona za “kosmiczną” kwotę 39,99 zł. O dziwo działa – i to bardzo dobrze.
Jak liczymy? Najpierw odpalamy Fitatu i dodajemy produkt/potrawę. Ich baza jest bardzo bogata, można podawać w gramach, sztukach, mililitrach i pewnie jeszcze w innych jednostkach. Ja zawsze wybieram gramy. Fitatu ma jedną genialną funkcję – skaner kodów paskowych. Kupiłem chleb – skanuję kod – i z reguły wyskakuje mi nazwa tegoż z wbitymi już wartościami kalorycznymi i składem typu białko, węglowodany, tłuszcze. Można oczywiście uniknąc ważenia i podawać ilości np. w kromkach (lub bochenkach ;-)) – ale kromka kromce nierówna. Dlatego ja ważę.
Waga Sencor ma pojemnik. Gdy ją włączymy, wykrywa ciężar pojemnika i ustawia się na zero. Waży zatem tylko to, co wrzucimy do środka. Co najciekawsze, gdy wagę wyłączymy i w pojemnik wstawimy np. kubek – również po odpaleniu ustawi się na zero i zważy tylko to, co wlejemy do kubka. Tym sposobem możemy ważyć produkty w docelowych naczyniach.
No i to… tyle. Wstukuję gramatury do Fitatu i w ten sposób buduję dzienny jadłospis. Jeśli czegoś w bazie nie ma (np. nie było mojej białkowej odżywki), można dodać ją ręcznie – po prostu spisujemy z etykiety odpowiednie dane.
W kolejnym wpisie oczywiście będą – tradycyjnie – bieżące postępy/przemyślenia plus opis mojego treningu na siłowni i pierwsze testy siły po rozpoczęciu diety. Oczywiście tradycyjnie zachęcam do polubienia facebook’owej strony www.fb.com/sprawnypo40.
PS Pewnie wielu z was zastanawia się, jak czuję się po trzech dniach diety. O dziwo nie jest źle. Po części dzięki kilku sztuczkom, które powodują, że rzadko bywał głodny. O nich też w kolejnych wpisach. Najbardziej doskwiera mi brak słodyczy. Resumując – nie ma się jednak czego bać. Przynajmniej, jeśli chodzi o moją metodę 🙂 Zapewniam was, że po ścianach z głodu i wkurzenia nie chodzę 🙂
Nie za mało; kwestia dobrego rozplanowania posiłków. Gdy osiągnę docelową wagę, nie trzeba ucinać, wystarczy jeść tyle, by wychodzić na zero. W moim przypadku to (bez ćwiczeń) jakieś 2700 kcal.
Mam pytanie,jeśli już raz ręcznie wprowadzisz dane(np. białkowej odżywki)do bazy Fitatu to czy zostaną one zapamiętane w niej ?
Tak, Fitatu zapamiętuje, na dodatek (chyba) są one dostępne także dla innych użytkowników apki.
2100 kcal to nie za mało na początek? Z czego będziesz później ucinał?