Zamartwianie się i przesadne zwracanie uwagi na zagrożenia może zwiększać ryzyko urojeń w przyszłości – pokazują badania naukowców UJ.
U około 5-10 proc. społeczeństwa występuje nasilony lęk społeczny. To, że poprzedza on występowanie psychoz – czasem nawet wiele lat przed ich pojawieniem – pokazywało wiele badań.
– Jeśli mamy do czynienia z osobą, którą cechuje lęk społeczny, to prawdopodobieństwo, że kiedyś zachoruje ona na psychozę wzrasta. To dobry predyktor wystąpienia psychoz – mówi dr Katarzyna Prochwicz z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Dotychczasowe badania nie pokazywały jednak, co łączy lęk społeczny i powstawanie psychoz. W jaki sposób prowadzi on do zaburzeń psychotycznych. Badania dr Prochwicz pokazały, że elementem łączącym te dwa stany może być tzw. tendencyjność poznawcza. Oznacza ona skupianie uwagi na wybranych aspektach rzeczywistości, np. na zagrożeniach, a niedostrzeganie innych aspektów.
– Badanie pokazało, że wyczulenie na negatywne bodźce jest w lęku społecznym tym, co po latach może przyczynić się do powstania urojeń prześladowczych – mówi dr Prochwicz.
Badanie przeprowadzono na ponad 200 osobach między 16. a 82. rokiem życia doświadczających tzw. objawów podobnych do psychotycznych. Podczas badania sprawdzano, jaki poziom lęku społecznego charakteryzuje badanych i w jaki sposób lęk ten może wpływać na powstawanie objawów psychotycznych.
Jak wyjaśnia badaczka, odwracając tendencyjność poznawczą czy ją modyfikując – co da się zrobić za pomocą specjalnych treningów – teoretycznie można byłoby znacznie ograniczyć prawdopodobieństwo rozwoju urojeń.
– Eliminujemy wtedy czynnik, który im sprzyja. Już teraz podobne rozwiązania proponuje się osobom, które chorują na zaburzenia psychotyczne. Można to robić także u osób z grupy ryzyka psychoz, np. u krewnych osób, które chorują na psychozy, zagrożonych zaburzeniami tego typu – zaznacza.
Badania prowadzone dawniej przez dr Prochwicz pokazały, że aż 98 proc. badanych przez nią Polaków przynajmniej raz w życiu doświadczyło objawów podobnych do symptomów psychozy: mieli poczucie, że są w jakiś sposób prześladowani; że niektóre osoby nie są tymi, którymi wydają się być; że jakaś instytucja ma coś przeciwko nim; albo że ludzie mówią rzeczy o podwójnym znaczeniu.
– Jeżeli są to jednak doświadczenia jednorazowe lub kilkukrotne, ale nie absorbujące myśli, to szanse by w przyszłości u takich osób rozwinęły się zaburzenia psychotyczne są niewielkie. Gorzej, jeśli towarzyszy im silny stres lub jesteśmy pewni, że nasze przekonanie jest prawdą – zaznacza.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
Dodaj komentarz