Dzień meczowy jest związany z wyższym o 6 proc. ryzykiem zgonu. W dzień po transmisji sportowej wykazano wyższe o 4 proc. ryzyko zgonu, wyższe o 17 proc. ryzyko hospitalizacji z powodu migotania przedsionków oraz wyższe o 3 proc. ryzyko zawału serca, udaru mózgu czy zatorowości płucnej – mówi dr Piotr Desperak ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.
W dniu ważnych rozgrywek sportowych ryzyko zawału serca u mężczyzn może wzrosnąć nawet o 11 proc. w stosunku do ryzyka wyjściowego – ostrzegają eksperci kampanii „Zawał serca – czas to życie”.
Pierwsze informacje na temat zwiększonego ryzyka sercowo-naczyniowego związanego z emocjami sportowymi opublikowano już w latach 70-tych XX wieku. Potwierdzają to również badania kardiologów ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, którzy przeanalizowali polskie dane z lat 2006-2016.
– Wyniki potwierdziły, że choroby serca mogą być związane z silnymi emocjami występującymi także podczas oglądania rozgrywek sportowych i kibicowania – mówi prof. Mariusz Gąsior, kardiolog ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.
Specjaliści analizowali ryzyko zgonów i hospitalizacji z powodu incydentów sercowo-naczyniowych w dniach transmisji meczów piłki nożnej oraz trzy dni przed i jeden dzień po transmisji.
Do czynników predysponujących do większego ryzyka zgonu w wyniku incydentów sercowo-naczyniowych badacze zaliczyli: płeć męską (wzrost ryzyka o 11 proc.), dramatyczny przebieg wydarzenia (wzrost ryzyka o 25 proc.) oraz zakończenie spotkania remisem (wzrost ryzyka o 23 proc.).
Jak tłumaczą eksperci kampanii “Zawał serca – czas to życie”, w trakcie emocjonujących wydarzeń, takich jak np. spotkania sportowe, dochodzi m.in. do wzrostu ciśnienia tętniczego i przyspieszenia tętna. Zmiany te mogą być dodatkowo potęgowane przez palenie papierosów, czy spożywanie alkoholu, a kumulacja tych czynników może doprowadzić do zawału serca, również u osób młodych.
– Coraz częściej ofiarami zawałów są ludzie młodzi, przed pięćdziesiątką. Najnowsze badania wskazują, że rocznie ok. 2,5 tys. przypadków zawałów serca w Polsce dotyczy osób przed 45. rokiem życia – przypomina prof. Gąsior.
Co ważne, młodzi ludzie mają większą skłonność do bagatelizowania objawów zawału, do których zalicza się przede wszystkim ból, pieczenie lub ucisk w klatce piersiowej, które mogą promieniować do barku, ręki, szyi lub żuchwy. Ze względu na małą świadomość, że zawał występuje również w młodszym wieku, symptomy te mylnie przypisywane są emocjom przeżywanym podczas rozgrywek sportowych. To z kolei powoduje zwlekanie z wezwaniem pogotowia i opóźnienie pomocy medycznej dla osób z zawałem serca. Dane z Polskiego Rejestru Ostrych Zespołów Wieńcowych wskazują, że Polacy z wezwaniem pogotowia zwlekają średnio dwie godziny.
W tym czasie w mięśniu sercowym dochodzi do rozwoju nieodwracalnych zmian, rośnie też znacznie ryzyko zgonu. – Już w pierwszych minutach zawału powstają w sercu nieodwracalne zmiany, które postępują z upływem czasu. Mają one znaczący wpływ na szanse przeżycia oraz jakość życia po zawale – podkreśla dr Desperak.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
Dodaj komentarz