Mateusz Sochowicz, polski saneczkarz, zjechał na torze z prędkością dochodzącą do 120 km/h, “na ślepo” i przy odczuwalnej temperaturze grubo poniżej -20 st. C. bez żadnej osłony twarzy. Choć zgubił maskę i zajął dopiero 31 miejsce, stał się bohaterem polskich i amerykańskich mediów.
“Olimpijski saneczkarz stracił wizjer. Bez niego przetrwał karkołomny zjazd w mroźnych warunkach” – napisano w relacji. W Stanach przytaczają ją między innymi serwisy internetowe popularnych gazet – “Chicago Tribune” i “Washington Post”.
“Czy można zrobić na igrzyskach coś bardziej szalonego niż pędzić w dół oblodzoną rynną z prędkością 140 kilometrów na godzinę? Tak, zrobić to bez maski ochraniającej twoje oczy. Dobrze, że Polak Mateusz Sochowicz miał na sobie pozostałą część swojego kasku” – dodano.
Polak przyznaje, że cały tor przejechał na ślepo.
Amerykanin Chris Mazdzer, który zdobył srebro, tłumaczy, że osłona nie tylko pomaga w zachowaniu aerodynamiki, ale też wycisza ogromny hałas. Porównuje go do jazdy samochodem z prędkością 120 km/h, gdy wystawimy za okno głowę.
W niedzielę (11 lutego) odczuwalna temperatura w Pjongczangu wynosiła grubo poniżej -20 stopni Celsjusza.
Jak to się stało, że Sochowicz jechał bez maski? W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” tłumaczył, że przed startem było bardzo zimno i musiał założyć płaszcz. Prawdopodobnie wtedy zgubił maskę, ale zorientował się dopiero, gdy zapaliło się zielone światło i musiał się spieszyć. Postanowił, że pojedzie bez maski. Szło mu nieźle, ale popełnił błąd na dziewiątym wirażu, w który wszedł za późno. Uderzył w bandę i zwolnił.
W pierwszym ślizgu, bez maski, Sochowicz był 29. Ostatecznie zajął 31. miejsce. Na treningach Polak był o wiele szybszy, udawało mu się nawet wygrywać z faworytami.
Sochowicz, dopiero 21-latek, debiutuje na igrzyskach. Urodził się i mieszka w Karpaczu. Na jego swoi profilu na Facebooku napisał o sobie tak: “Stałość jest domeną wąskich umysłów”.
Źródło: tvn24.pl/wyborcza.pl
Fot.: www.fb.com/Sopliakk
Dodaj komentarz