Przy obecnym nasyceniu rynku motoryzacyjnego używanymi autami sprzedaż własnych czterech kółek może okazać się nie lada wyzwaniem. Warto zatem posiąść odpowiednią wiedzę, by samochód nie generował opłat, miesiącami “wisząc” na portalach aukcyjnych.
Sprzedając auto, trzeba pamiętać o podstawowych prawach handlowania. Myślicie, że wszystkie je znacie? Niekoniecznie – problem pojawia się nawet przy podstawowych zasadach typu “załącz zdjęcie”. Trafiają się jeszcze ogłoszenia “bezdjęciowe”, których właściciel nie zawsze rozumie, dlaczego nie może sprzedać samochodu. Są też ujęcia z “mistrzami drugiego planu” – kiedyś natknęliśmy się na zdjęcie, gdzie obok auta znajdował się pies… w momencie załatwiania się.
Rada numer 1: mądrze wybierz kanał sprzedaży
Jeśli dysponujemy czasem, odpowiednią ilością wiedzy handlowej/motoryzacyjnej i nie potrzebujemy szybko gotówki, auto można sprzedawać poprzez ogłoszenie w sieci czy wizyty na giełdach – jest wtedy największa szansa, że uzyskamy najkorzystniejsza cenę. Nie wszyscy jednak wolny czas mają; bywa też i tak, że nie mają “ręki” do sprzedaży.
Warto wówczas skorzystać z komisów czy wybranej firmy skupującej auto – gotówkę dostaniemy od razu, zaoszczędzimy sporo czasu (a nierzadko i nerwów), a i finansowo wcale nie musimy wyjść na tej transakcji gorzej – im szybciej sprzedamy samochód, tym mniejsze koszty wygeneruje (ubezpieczenie, naprawy, utrata wartości, koszt ogłoszeń czy wyjazdów na giełdy etc.). Z reguły też takie firmy bardziej rzeczowo ocenią stan auta i nie będą “czepiać się” drobnostek, jak mają w zwyczaju prywatni kupujący. Przykład? Skup aut Warszawa Mokotów.
Rada numer 2: mądrze wyceń pojazd
Bardzo ważne jest odpowiednie oszacowanie wartości naszego samochodu. Jeśli cena będzie zbyt wysoka, oferta przegra z tymi tańszymi. Ale uwaga: zbyt niska cena może wyglądać z kolei… podejrzanie. Wcześniej warto przez jakiś czas poobserwować, jakie ceny proponowane są w ogłoszeniach dotyczących naszego modelu auta – w podobnym stanie, z tego samego rocznika i ze zbliżonym przebiegiem.
Trzeba też wiedzieć o innej rzeczy: kupujący zwykle dążą do tego, żebyśmy obniżyli cenę – warto więc podawać np. w ogłoszeniu cenę nieco wyższą niż ta, jaka nas usatysfakcjonuje (żeby “mieć z czego opuścić”)
Rada numer 3: klient kupuje oczami
Co to oznacza? Nic więcej, jak konieczność dodania dobrej jakości, atrakcyjnych zdjęć naszego pojazdu. Dobrze je zrobić w jakimś atrakcyjnym miejscu (jeśli to limuzyna – np. na tle biurowca, bez niepotrzebnych elementów w tle), przy dziennym świetle (ale nie w pełnym słońcu). Oczywiście auto powinno być umyte i wysprzątane. Ujęcia najlepiej zrobić z przodu, z tyłu, z ukosa – gdy widać bok i kawałek przodu oraz tył i drugi bok. Dodatkowo trzeba zrobić zdjęcia wewnątrz auta – podświetloną deskę rozdzielczą, na której będzie przebieg; zdjęcie pokazujące fotele i kierownicę z boku, a także zdjęcie silnika i środka bagażnika. Im więcej dołączymy zdjęć, tym lepiej. Usuńmy wcześniej wszystkie prywatne elementy z wnętrza (no, może oprócz fotelika dziecięcego – który niektórzy wstawiają specjalnie).
Jeśli w opisie wspominamy o uszkodzeniach, również pokażmy je na zdjęciach – to uwiarygodni ofertę.
Rada numer 4: przyłóż się do opisu, nie rób błędów ortograficznych
Co powinniśmy zawrzeć w ogłoszeniu? Obecnie dużym ułatwieniem są gotowe formularze na portalach, więc nasze ogłoszenie podstawowe elementy typu rocznik, przebieg etc. mieć po prostu musi. Ale warto na tym nie poprzestawać. Wspomnijmy, którym jesteśmy właścicielem, kiedy nabyliśmy pojazd, jakie dokumenty mamy, do kiedy ważne jest OC, do kiedy przegląd techniczny, co wymienialiśmy w ostatnim czasie. Warto też dopisać co dajemy „gratis” lub za dodatkową opłatą – np. opony sezonowe, dodatkowy komplet felg, radio etc. Wiarygodności ogłoszeniu dodaje podanie numeru VIN. Jeśli auto sprzedajemy prywatnie – także warto to zaznaczyć – klienci z reguły wolą kupić samochód “z pierwszej ręki” niż od handlarza.
Rada numer 5: rozmowa na żywo – mów językiem korzyści
Gdy już dojdzie do spotkania z potencjalnym klientem i oględzin auta, warto wiedzieć, jak mówić o samochodzie. Jeśli sprzedajemy rzadki model, warto podkreślać, że pojazdu nie lubią złodzieje, ale przyciąga wzrok przechodniów (a nie o tym, że części są droższe i nie każdy mechanik się na nim zna). Podobnie jeśli chodzi o wyposażenie – jeśli jest bogate, hydropneumatyczne zawieszenie czy “automat” ma cudownie uprzyjemniać jazdę, a nie być niepotrzebną komplikacją. Jeżeli zaś oferowane auto jest ubogo wyposażone, to jego cechą pozytywną ma być prostota – niska awaryjność, łatwość napraw.
Rada numer 6: jak cię widzą…
Oczywiście do oględzin auto powinno być umyte w środku i na zewnątrz – ale też nie przesadzajmy z polerkami, czernidłami, zapachami – klient może pomyśleć, że samochód został specjalnie “odpicowany” na handel. Co ważne – nie zapominajmy też o własnym wyglądzie – wbrew pozorom ma to kolosalne znaczenie. Sprzedając limuzynę, lepiej założyć koszulę czy marynarkę, a nie bluzę dresową. Dobra jest też metoda “na rodzinę” – żona, partnerka czy dziecko smucące się faktem sprzedaży – nie zaszkodzą.
W jednym z portali motoryzacyjnych spotkaliśmy się z opisem handlowca, który na giełdy wynajmował starszego, nobliwego pana, na co dzień pracownika naukowego jednej ze stołecznych uczelni, którego zadaniem było siedzenie przez cały czas trwania giełdy w aucie i prowadzenie rozmów z potencjalnymi klientami. Honorarium dostawał na tyle wysokie, że mimo tytułów naukowych godził się na taki spektakl. Handlarzowi jednak też to się opłacało, bo łatwiej sprzedawał auta.
Rada numer 7: bądź wiarygodny i pewny siebie
I na koniec: warto dysponować jak największą liczbą dokumentów: fakturami za naprawy, umową kupna/sprzedaży, książką serwisową, paragonami na zakup części. Liczmy się też z tym, że potencjalny klient będzie chciał sprawdzić auto na własny koszt w wybranym serwisie/stacji kontroli. Nie należy tego unikać, bo to tylko odstraszy kupca. Złe wrażenie na kupujących robią także drobne, nieusunięte usterki.
Dodaj komentarz