W długoletnim związku wcale nie musi pojawić się wypalenie, które prowadzi do braku namiętności pomiędzy partnerami. Po czterdziestce, również możemy przeżywać emocje jakie towarzyszyły nam, gdy byliśmy młodsi. Czasami jest nawet lepiej, ze względu na doświadczenie życiowe i łatwość w określeniu własnych potrzeb. Jednak gdy płomień miłosny nieco przygasł i pojawia się rutyna, to nie musimy się jej poddawać. Jak znów rozniecić żar namiętności?
Partnerzy nie muszą mieć wspólnego hobby. Nie zawsze też interesują się tym samym. Jedno może zbierać znaczki pocztowe, a drugie kolekcjonować płyty winylowe. Jednak, gdy któreś z nich opowiada o swojej pasji, to warto poświęcić mu czas. Wysłuchać, zadać pytanie, zainteresować przedmiotem kolekcji. Widząc zainteresowanie, partner będzie czuł, że tej drugiej osobie na nim zależy. To pozwoli na umacnianie więzi. Gdy jej brakuje, wtedy i o namiętność trudniej. Relacje psują się, gdy zamiast spokojnej rozmowy i okazania empatii, są częste kłótnie, pretensje i opowiadanie w obecności partnera o jego o wadach przy innych osobach. Takie zachowanie wręcz ,,odpycha” od siebie, zamiast scalać i budzić pożądanie.
Brak żaru w sypialni, czy też bardzo rzadkie uprawianie seksu może wynikać z dystansu jaki rodzi się pomiędzy partnerami. Na pierwszy rzut oka wszystko w związku może wydawać się w porządku. Jednak po pewnym czasie daje się zauważyć oddalenie od siebie partnerów i brak wzajemnej fascynacji. Jak ją utrzymywać i rozpalać? Warto dbać o szczegóły. Przelotne muśnięcie włosów, pleców, ramion partnerki/partnera koniuszkami palców, szczery uśmiech na widok drugiej połówki, czy też nieoczekiwane stwierdzenie ,,świetnie wyglądasz”, ,,jesteś piękna/piękny”, ,,masz ponętne ciało”. Taki jeden gest, czy słowo, może spowodować natychmiastową chęć na ,,wylądowanie” z partnerem w łóżku. Miłość rozkwita jeśli ją pielęgnujemy.
Warto sprawiać, żeby partnerka/partner był zadowolony i miał pozytywne podejście do świata. Wtedy bardziej ,,smakuje” życie, cieszy się jego barwami i odcieniami. Dzięki temu w łóżku nie jest ,,statystą”, a pragnie dać swojej drugiej połówce jak najwięcej przyjemności i samemu też ją czerpać. Smutek, żal, rozgoryczenie, nie sprzyjają ,,fajerwerkom” w sypialni. Warto zatem dbać o szczęście partnera.
Kto powiedział, że po czterdziestce nie czuje się już motyli w brzuchu? Przecież można umówić się na randkę z własnym partnerem. To może być niesamowicie ekscytujące. Znów poczujemy się młodziej i atrakcyjniej. Warto pokazać drugiej połówce, że o nią zabiegamy. Wcale nie trzeba też długo się do tego przygotowywać i czekać na weekend, urlop, czy inną okazję. Randka w środku tygodnia może być pretekstem do spędzenia namiętnej nocy. Warto też jak najczęściej flirtować z własnym partnerką/partnerem dosłownie wszędzie. W sklepie, w drodze po zakupy, w parku, na spotkaniu towarzyskim u znajomych, w teatrze, w kinie. To będzie bardzo podniecające. Jeśli w pewnym momencie zaczęło nam się wydawać, że namiętność w związku powoli wygasa, wtedy taki flirt znów może tak, jak przed laty wywołać błysk w oczach drugiej połówki i obudzić pożądanie.
Niechlujny wygląd, brak dbania o siebie i rutyna, to elementy, które potrafią skutecznie zniechęcić do miłosnych igraszek. Nie zachęcają też do starania się o silniejsze doznania, jeśli już dojdzie do aktu seksualnego. Dlatego warto stale dbać o swój wygląd. Nasze ciało starzeje, się ale może być wciąż jędrne, gdy będziemy uprawiać jakąś aktywność sportową i ćwiczyć. Jazda na rowerze, pływanie, bieganie, zajęcia na siłowni poprawią jego wygląd.
Ciekawym doświadczeniem mogą być nagłe i nieomawiane z partnerem zmiany w wyglądzie. Nowa fryzura, bielizna erotyczna, inny kolor paznokci u kobiety, czy też inaczej przystrzyżona broda u mężczyzny mogą pobudzić wzajemną fascynację i wyobraźnię. Taki ,,nowy” partner potrafi rozpalić zmysły. Pikanterii związkowi może dodać też odgrywanie przed sobą różnych scen i wchodzenie w role jakichś postaci z filmu lub na podstawie własnych fantazji. Warto też spróbować nowych zachowań i pozycji seksualnych, które pozwolą rozkwitnąć namiętności. Atrakcją będzie też wyjazd we dwoje, bez dzieci oraz przyjaciół i spędzenie namiętnych chwil z ukochaną osobą np. w hotelu.
Pobudzenie libido zależy też od tego co spożywamy. Rozpalanie zmysłów przypisuje się takim przyprawom jak lubczyk, imbir, kmin rzymski, szafran, buzdyganek naziemny, wanilia, a także korzeń żeń-szenia. Warto je dodawać do potraw, co uatrakcyjni ich smak i pobudzi siły witalne.
Afrodyzjakami są też napoje. Kieliszek czerwonego wina, czy też szampana może wpłynąć na poprawę nastroju i chęć do miłosnych igraszek. Sprawdzi się również gorąca czekolada, czy też kawa z dodatkiem wanilii, chili, jak też imbiru. Wszystko zależy od naszej pomysłowości.
Jarosław Cieśla
Dodaj komentarz