Są rzutcy, ruchliwi, kłótliwi, nieustępliwi i niemal krwiożerczy. Bywa, że używają wulgaryzmów. O kim mowa? O seniorkach i seniorach w lekarskiej poczekalni, a raczej wyobrażeniach na ich temat, jakie wyłaniają się z szeregu blogów i wpisów na forach internetowych.
Kto nie wierzy, niech sprawdzi – wystarczy wpisać do wyszukiwarki „staruszki w przychodni” bądź – jeszcze gorzej: „babcie w poczekalni”. Dowie się, jak stada owych żywotnych kreatur rzucają się na młodych pacjentów (do wyboru: znajdziemy i młodego mężczyznę z bolącym kolanem, kobietę w ciąży, matkę z dzieckiem z wysypką itp.), którzy – w przeciwieństwie do owych seniorów i seniorek w poczekalni mają NAPRAWDĘ natychmiastową i co więcej: REALNĄ! potrzebę skorzystania z konsultacji lekarskiej, w związku z tym jak najszybciej chcą wejść do gabinetu lekarskiego.
Bo przecież, w przeciwieństwie do tylko rzekomo chorych staruszek i staruszków, nie mają w ogóle czasu na siedzenie w poczekalni. Wiadomo: praca, dzieci, konieczność kupna prezentu dla narzeczonej, potrzeba odpoczynku, itd. Ci rzekomo chorzy seniorzy przychodzą zaś do przychodni li tylko z powodu nudy (nie wiadomo, czy wrodzonej czy nabytej z wiekiem), zaliczając taką wizytę do kategorii rozrywek.
Tego rodzaju stosunek do ludzi starszych bynajmniej nie jest wynalazkiem naszych czasów.
„Nieprawdziwe jest potoczne mniemanie, że dawniej ludzie starsi byli otaczani wyjątkowym szacunkiem i nikt starości się nie bał. W niektórych społecznościach, w określonym czasie (np. u starożytnych Hebrajczyków przed niewolą babilońską) było tak rzeczywiście: człowiek starszy zajmował pozycję godną pozazdroszczenia, np. patriarchy rodu (…). W innych społeczeństwach człowiek stary bywał traktowany jak uciążliwy, zbędny dla całej grupy balast, nie przynoszący żadnego pożytku, utrudniający funkcjonowanie, a czasami stanowiący zagrożenie dla przetrwania” – pisze Ewa Miszczyk w rozdziale książki “Pomyślne starzenie się w perspektywie nauk społecznych i humanistycznych”.
I dalej: „Ludzie starzy postrzegani byli jako karykatury człowieka – niedołężni, nieatrakcyjni, niemodni i umysłowo niesprawni. W ten sposób traktowała ich starożytna Grecja, w której panował wyjątkowy kult młodości, urody i tężyzny fizycznej. W większości przypadków starość była uważana za tajemnicę, budzącą lęk chorobę, której mogą zaradzić wymyślne specyfiki i eliksiry. Nikt nie chciał być stary, nawet gdy w starości mógł się spodziewać spokojnego i dostatniego bytowania”. Czyż nie brzmi to znajomo?
Rozdział poświęcony jest gerontofobii, czyli lękowi przed starością i starzeniem się. Są różne strategie radzenia sobie z lękiem. Agresja oraz złość, jakie przezierają z ponurej lektury internetowych opisów starć w lekarskich poczekalniach i komentarzach pod tymi opowieściami, jest jedną z nich. Wielu psychologów i psychiatrów uważa, że złość może być często emocją wtórną, u podłoża której leży ta pierwotna – paniczny lęk.
Problem gerontofobii bynajmniej nie dotyczy garstki frustratów, którzy nie potrafią radzić sobie ze swoimi emocjami. Z przytoczonych we wspomnianym rozdziale badań naukowych przeprowadzonych pod koniec pierwszej dekady XXI wieku wynika, według 91 proc. ankietowanych osiemnastolatków i 70 proc. dwudziestolatków życie większości ludzi starych jest „nudne i monotonne, a także ciężkie i bolesne”. Z kolei 53 proc. respondentów stwierdza, że nie lubi przebywać z osobami starszymi, gdyż odczuwa zakłopotanie, inni zdecydowanie zaś nudzą się w czasie takich kontaktów.
Pomyślmy o tych seniorach, których widzimy na ulicy, w sklepie, poczekalni lekarskiej, w kinie czy podczas rodzinnych spotkań. Czy naprawdę, zwłaszcza w porównaniu do młodszych, większość ma aż tak monotonne, nudne i bolesne życie?
Jeśli zaś kogoś złoszczą poczekalnie pełne seniorów, co przecież ani dziwić, ani tym bardziej złościć nie powinno, bo większość chorób rozwija się wraz ze starzeniem się organizmu i taka jest najczęściej natura tego świata, niech pilnie się zastanowi, czy i jak bardzo przeraża go wizja własnej starości. Pewnie czas na – jak to ujmują psycholodzy – „przepracowanie” pewnego tematu.
Autor: Justyna Wojteczek, www.zdrowie.pap.pl
Dodaj komentarz