sterydy

Sterydy “trzeba brać, bo nie urośniesz”. “Może winko z deką?”

Opublikowano: 14 stycznia 2019

“Marten z koksem się nie narzuca, nowicjuszowi podtrzyma sztangę, powie, jak ćwiczyć plecy, a potem: – I co, młody, pizgasz żelazo i nie rośniesz? Weź coś, bo się zajedziesz” – tak w “Dużym Formacie” Gazety Wyborczej dokładnie 16 lat temu 44-letni reporter opisywał rzeczywistość w małych, poznańskich siłowniach.

“Pierwszy raz w życiu byłem na siłce, dwie godziny targałem żelazo. Wszystko mnie boli. Mam 44 lata i 332 dni, 66 kg wagi. Przy chłopakach z siłowni wyglądam jak “przecinek”, “szczypiorek” albo “szczurek”. Taki jeden “prostopadłościan” zapytał mnie przy sztandze (szarpał 120 kg), “ile masz w kablu”. Udałem, że nie słyszę, i przeniosłem się na drążek. Okazało się, że chodziło o obwód bicepsa. Więc w lewym kablu mam 28 cm, w prawym 29. Głupio się czuję. Oni mają kable po 40.” – pisze na wstępie autor tekstu, Włodzimierz Nowak.

Głównym bohaterem reportażu z 13 marca 2003 r. pt. “Mistrz rozkroku i przykucania” jest Marten, podnoszący od pięciu lat ciężary na małej siłowni, w piwnicy jednej z poznańskich szkół. Marten jest jednocześnie dilerem sterydów. Ma “w kablu” 43 cm i wygląda jak siłacz z kreskówek dla dzieci.

“Kiedy zapomni długich spodni, na siłowni spada mu autorytet. Wstydzi się chudych girek” – czytamy.

Mówi, że 80 proc. ludzi na jego siłowni bierze i na innych siłkach jest podobnie. Dodaje, że “może mniej koksu jest w tych trzech najdroższych, o których pakerzy mówią z pogardą “wystawa trampków”.

Marten podkreśla, że bez brania się nie urośnie. “Może winko z deką? A najtańsza jest metka z omką, tylko 180 zł. (…) No albo trochę teścia, będziesz mocny. Chyba że stać cię, kolego, na hormon wzrostu, będziesz duży, a może nawet wyższy o kilka centymetrów. Ale na dobrą kurację wydasz ze 12 tys. zł” – radzi. Poleca “deczkę”, najlepiej holenderską, a przy okazji może załatwić lewą viagrę.

“Teść” czyli testosteron to lek hormonalny stosowany w niedomodze płciowej u mężczyzn, eunuchoidyzmie, w leczeniu impotencji i w zespołach pokastracyjnego braku jąder itd., u kobiet w raku sutka i raku błony śluzowej macicy. Przedawkowanie powoduje alergie, obrzęki, nadciśnienie, ginekomastię, trądzik, rak prostaty, łysienie, bezpłodność, zanik jąder, u osób młodych zahamowanie wzrostu kości długich.

“Deka” to deca-durabolin – lek na przewlekłe choroby wątroby, osteoporozę, wyniszczenie organizmu przez AIDS. Działania niepożądane – podobnie jak “teść”. Jest bardzo popularna wśród “pakerów”.

“Winko” to winstrol, lek na wrodzone obrzęki naczyniowe, stany wyniszczenia, brak łaknienia. Działania niepożądane podobne do “teścia”, do tego żółtaczka, martwica wątroby, ból głowy, euforia lub stany depresyjne.

“Meta” to metanabol, lek na choroby jelit, marskość wątroby, osteoporozę, zanik mięśni i wyniszczenie ciężkimi chorobami, m.in. AIDS. Powoduje duży przyrost masy mięśniowej, zatrzymuje w tkankach dużo wody. Długotrwałe stosowanie może wywołać żółtaczkę.

“Omka” to omnadren – lek, preparat testosteronu.

Marten twierdzi, że koks niejednego postawił na nogi. “Wąchał taki klej, chlał byle co, chudy, najwyżej 60 kilo, pół człowieka. Brał się za rozpaczliwą złodziejkę, jak gówniarz, byle przeżyć, brudny i obdarty. A wziął koks, urósł do 90 kilo. Przyjemnie popatrzeć, ma poważanie. Ma cel i zajęcie, siłka uczy dyscypliny. Najtańszy sport w mieście. Oczywiście, że dalej kombinuje, ale już z godnością, jak człowiek. Dba o rodzinę” – wymienia “społeczne” zalety brania sterydów.

Inny bohater reportażu, Marek o ksywce Odyniec (bo ma groźny wygląd i pomaga rodzicom w hodowli świni pod Poznaniem), ma 48 cm “w kablu” i kłuje się sam – w udo. Jak czytamy w tekście – nieraz przy śniadaniu – “w jednej ręce buła, w drugiej strzykawka”. Odyniec opowiada: “Wszyscy biorą. Jednemu szkodzi, drugiemu nie, jak papieros. (…) Potem boisz się zjechać, żeby nie mówili “był wielki, a teraz mały”, więc koksujesz coraz więcej”.

Gdy reporter sugeruje, że “serce może w końcu nie wytrzymać takiej masy”, odpowiada: “Może. Ale kiedy kroili jednego pakera na sekcji – ktoś go zabił czy sam się autem rozwalił – to miał serce wielkie jak u krowy. Tak słyszałem. Widać serce też rośnie od sterydów, jak każdy mięsień”.

Odyniec opowiada w tekście, że wielu ćwiczących boi się robienia sobie zastrzyków, dlatego “na każdym osiedlu i w każdym fyrtlu” jest jakaś “pielęgniarka”, czyli ktoś, kto kłuje.

Jeden z takich kłujących, opisany w reportażu, ma ksywkę Doktor – ma 20 lat, “kabel” – 46 cm. “Targa żelazo od sześciu lat, od trzech lat na koksie. Na koksie też zdawał zaoczną maturę” – czytamy. Jak tłumaczy Doktor, pośladek dzieli się na cztery części i “wali” w tę górną zewnętrzną, jak najdalej od kręgosłupa. Jak dodaje, “niektórzy biorą w udo, ale na tyłku masz jeden duży mięsień, a w udzie kilka i możesz trafić między”. “Kolega już trzeci rok kuleje” – przestrzega.

Doktor robi też “rozpiskę” kuracji dla autora reportażu, który mówi, że chciałby mieć “w kablu” chociaż 40 cm, a ma tylko 28.

“Po jednej kuracji kabel ci skoczy najwyżej do 35” – obiecuje Doktor i dodaje, że ponadto przytyje “z 15 kg”.

Recepta jest następująca: “Weź metę i omkę. Bierze się na piramidę, najpierw dwie tabletki, potem trzy, cztery i stopniowo schodzisz do dwóch, tak w kółko, aż zjesz dwieście tabletek. No i strzał co trzy… nie, lepiej co cztery dni. Mogę cię kłuć”. Doktor obiecuje, że już po pierwszym tygodniu jego klient zacznie rosnąć.

Zapytany o koszt wylicza, że może załatwić “omkę” po 40-50 zł za pięć ampułek, a sto sztuk “ruskiej metki” za 40 zł. Cały cykl ma kosztować 300 zł (przypomnijmy – tekst jest z 2003 roku). Radzi też, by “siłka” była co drugi dzień.

Według Doktora po odstawieniu klient schudnie “pięć albo siedem kilo”, ale może “wziąć jeszcze winko”.

“To podobno dla zwierząt?” – pyta autor tektstu. “Nie bój się, szczekać nie będziesz. Koń, krowa, świnia, co za różnica, też jesteśmy zwierzętami. (…) Winko cię trochę podrzeźbi, spali tłuszcz, wytnie ci mięśnie brzucha” – rozwiewa wątpliwości Doktor.

Marten (wspomniany już diler sterydów) lubi rozmawiać z dziewczynami online, bo wtedy nie widzą, że jest “zwalisty” i mogą go poznać “od środka”. Gdy jednej zdradził, że jest dobrze zbudowany, ta przysłała mu wiersz “Konkurs piękności męskiej” Wisławy Szymborskiej, zaznaczając ostatnią strofę:

“Rozkroku mistrz i przykucania.
Brzuch ma w dwudziestu pięciu minach.
Biją mu brawo, on się kłania
na odpowiednich witaminach”.

Cały reportaż: www.wyborcza.pl

Udostępnij ten post:



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Powiązane treści
testosteron przyjmowanie
Niedobór testosteronu dotyczy około 30 proc. mężczyz...
mięśnie pamięć
Najnowszy przegląd badań opublikowany w czasopiśmie...
sterydy a zdrowie
Jak wynika z najnowszego badania opublikowanego w „J...
poziom testosteronu
Według badaczy z Durham University (Wlk. Brytania),...
głodówka
Zasoby energetyczne tkanki tłuszczowej u szczupłego...