Osoby szczupłe i wysportowane mają generalnie większą odporność biomechaniczną niż osoby z nadwagą lub otyłością. Jest to więc jeden z czynników chroniących, istotnych z punktu widzenia bezpieczeństwa ruchu – twierdzi dr inż. Karol Zielonka, zastępca dyrektora ds. badań z Przemysłowego Instytutu Motoryzacji (PIMOT) w Warszawie.
70 km na godzinę to prędkość, którą zapewne wielu kierowców uważa za bezpieczną. Wiesz jakie masz szanse na przeżycie zderzenia czołowego w pojeździe jadącym z taką właśnie prędkością?
– Wrogiem numer jeden bezpieczeństwa ruchu drogowego jest nadmierna prędkość. W 2017 r. była ona powodem ponad 7 tysięcy wypadków, w których blisko 800 osób poniosło śmierć, a 9 tys. zostało rannych – podkreśla Konrad Romik, sekretarz Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (KRBRD).
Czy istnieje bezpieczna prędkość?
Wiele osób może się w tym miejscu zastanawiać co to właściwie znaczy jechać zbyt szybko? Albo od jakiej prędkości istotnie zwiększa się ryzyko odniesienia groźnych obrażeń? Eksperci mają już to wszystko dobrze przebadane i przeliczone.
– Każda część ciała człowieka ma swoją odporność biomechaniczną, która zależy od indywidualnych cech antropometrycznych danego człowieka. Jeżeli obciążenia dynamiczne występujące w czasie wypadku przekraczają tę odporność, to wtedy pojawiają się obrażenia. Niestety, prawdopodobieństwo wystąpienia poważnych obrażeń ciała pojawia się w wypadkach drogowych już przy niewielkich prędkościach rzędu 20-30 km/h – mówi dr inż. Karol Zielonka z PIMOT.
Jak łatwo się domyślić, ryzyko to zwiększa się dalej wraz z rosnącą prędkością jazdy. Niestety zwiększa się lawinowo.
– Z badań naukowych wynika, że w razie zderzenia przy prędkości 30 km/h występuje już około 50-procentowe prawdopodobieństwo odniesienia poważnych obrażeń ciała (np. głowy i narządów wewnętrznych). Ryzyko to drastycznie zwiększa się wraz z rosnącą prędkością. Już przy prędkości 60 km/h zderzenie z nieruchomą przeszkodą lub też zderzenie czołowe z samochodem jadącym z taką właśnie prędkością oznacza niemalże 100-procentowe prawdopodobieństwo obrażeń. W praktyce, w razie wypadku przy takiej prędkości ocieramy się już o śmierć – ostrzega dr inż. Karol Zielonka.
Ekspert podkreśla, że najbardziej narażona na urazy jest głowa, której masa w czasie zderzenia może wzrosnąć 30-40 razy.
– Głowa zawsze w coś uderza, co pociąga za sobą również urazy utrzymującego ją kręgosłupa szyjnego. Warto wiedzieć, że tzw. obrażenia whiplash, które pojawiają się w razie uderzenia w tył naszego samochodu mogą wystąpić już od prędkości 7 km/h. W czasie takie zderzenia głowa wygina się w nienaturalnym dla siebie kierunku – mówi Karol Zielonka.
Co się dzieje z ludzkim ciałem w czasie wypadku?
Wychodzi więc na to, że stosowane w produkowanych masowo samochodach rozwiązania techniczne, mające chronić nas przed groźnymi skutkami wypadków, tak naprawdę nie są w stanie skutecznie przeciwdziałać konsekwencjom wypadków spowodowanych zbyt dużą prędkością.
– Nie dajmy się zwieść pozorom. Choć kierowcę i pasażerów chronią w pojazdach pasy bezpieczeństwa, poduszki powietrzne i inne wspierające systemy, to jednak przy zderzeniu z prędkością 50-70 km/h i tak nie uchroni nas to przed poważnymi obrażeniami. Obciążenia dynamiczne oddziałujące w czasie wypadku na ciało są tak duże, że choć pasy bezpieczeństwa przytrzymują nasz tors, to jednak narządy wewnętrzne nadal są rozpędzone do tych 50-70 km/h i gwałtownie zatrzymują się one uderzając w żebra. W efekcie, serce, płuca, śledziona i inne narządy wewnętrzne mogą ulec uszkodzeniu, np. pęknąć – wyjaśnia Karol Zielonka.
Aby lepiej unaocznić omawiane zagrożenia, poniżej przedstawiamy fotografie pokazujące skutki czołowego zderzenia samochodu osobowego z nieruchomą przeszkodą przy prędkości 70 km/h, przeprowadzonego w celach badawczych przez PIMOT.
Co jeszcze zatem, poza respektowaniem znaków drogowych i dostosowaniem prędkości do warunków na drodze, możemy zrobić, aby lepiej zabezpieczyć się przed skutkami ewentualnej kolizji?
– Warto wiedzieć, że osoby szczupłe i wysportowane mają generalnie większą odporność biomechaniczną niż osoby z nadwagą lub otyłością. Jest to więc jeden z czynników chroniących, istotnych z punktu widzenia bezpieczeństwa ruchu – podpowiada Karol Zielonka.
Dlaczego kierowcy przekraczają dozwoloną prędkość?
Z badań opinii przeprowadzonych na zlecenie KRBRD wynika, że kierowcy najczęściej przekraczają dopuszczalną prędkość z powodu pośpiechu – chcą jak najszybciej dojechać do celu. Taki powód wskazuje 55 proc. ankietowanych kierowców. Na tym jednak nie koniec. Blisko jedna trzecia deklaruje, że potrafi lepiej dostosować prędkość niż wskazują znaki i ograniczenia wynikające z przepisów. Ponadto, całkiem spory odsetek kierowców przyznaje, że zdarza się im przekraczać dopuszczalną prędkość, bo wiedzą, że nie zostaną za to ukarani (13 proc.), a 11 proc. przyznaje wprost, że robi to, bo lubi szybką jazdę.
Jednocześnie, zdecydowana większość badanych deklaruje, że prędkość, z jaką jadą, w największym stopniu zdeterminowana jest warunkami atmosferycznymi (75 proc. wskazań), a także intensywnością ruchu na drodze (61 proc.) i rodzajem drogi (57 proc.). Znaki drogowe znalazły się w tym rankingu dopiero na czwartym miejscu (zaledwie 49 proc. wskazań).
Nie powinno zatem dziwić, że specjaliści ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego wskazują na pilną potrzebę zmiany mentalności polskich kierowców. Jak chcą to zrobić?
Jednym ze sposobów wpłynięcia na świadomość, postawy i zachowania polskich kierowców ma być m.in. rozpoczynająca się właśnie ogólnopolska kampania społeczna pod nazwą „Nie skreślaj życia tak prędko”, realizowana na zlecenie KRBRD oraz Ministerstwa Infrastruktury. Według założeń, ma ona dotrzeć do 27 mln osób w Polsce – za pośrednictwem radia, telewizji, bilbloardów i internetu. Jej głównym przekazem jest to, że kierowca, który jedzie swym pojazdem zbyt szybko poważnie naraża życie i zdrowie swoje oraz innych osób na drodze. Naprawdę warto obejrzeć wyprodukowane na potrzeby tej kampanii spoty i w ramach „dmuchania na zimne” pokazać je innym, bo bardzo mocno i sugestywnie przemawiają do wyobraźni.
Wypadki generują 48 mld zł strat rocznie
– W skali roku koszty wypadków drogowych w Polsce szacowane są aż na 48 mld zł. Dlatego państwo musi inwestować w bezpieczną infrastrukturę drogową, likwidację najbardziej niebezpiecznych miejsc na drogach, a także podejmować inne inicjatywy, w tym również edukacyjne, mające na celu poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego – mówi Marek Chodkiewicz, wiceminister infrastruktury i zastępca przewodniczącego Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.
Warto w tym kontekście wspomnieć, że w celu zmiany mentalności kierowców i zwiększenia bezpieczeństwa ruchu drogowego, poza okresowymi kampaniami społecznymi i rozwojem infrastruktury drogowej, w naszym kraju podejmowane są też inne systemowe działania, takie jak np. wprowadzanie elementów “wychowania komunikacyjnego” do programów lekcji szkolnych w ramach różnych przedmiotów (np. techniki czy fizyki).
Na koniec dodajmy, że według specjalistów, największe ryzyko wypadków stwarzają wszelkiego rodzaju skrzyżowania, nawet te ze światłami, a także drogi, które nie mają wyraźnie rozdzielonych pasów ruchu. Ponadto, wiadomo, że do najbardziej niebezpiecznych dni na drogach należą piątki. Zachowajmy więc wtedy szczególną ostrożność i tam gdzie trzeba zdejmijmy nogę z gazu.
Źródło: www.zdrowie.pap.pl
Dodaj komentarz