Niektóre z państw, w których obowiązuje prawny zakaz biwakowania, nie wyciąga żadnych konsekwencji od turystów, którzy rozbijają namiot poza miejscem wyznaczonym. W innych krajach za nieprzestrzeganie zakazu grożą surowe kary i lepiej się nie wychylać. O meandrach nocowania w namiocie “na dziko” opowiada Dawid Białowąs, twórca bloga gdzielosponiesie.pl i podróżnik, który w siedem lat zwiedził 26 krajów.
Nocowanie poza legalnymi miejscami biwakowania jest teoretycznie darmowe, ale ktoś powie, że przecież za zakup namiotu też trzeba zapłacić. Do tego dochodzą karimata i śpiwór, by uzyskać komfort termiczny. To wszystko prawda, jednak jeżeli będziemy należycie dbali o nasz ekwipunek, początkowa, wydawać by się mogło spora inwestycja, już po kilku noclegach zwróci się z nawiązką.
Oczywiście na temat plusów i minusów spania w namiocie można dyskutować godzinami. Są ludzie, którzy nie wyobrażają sobie nocy bez ciepłej kołdry i prysznica; są też tacy, którzy zawsze i wszędzie podróżują ze swoim przenośnym domem. Temat jest szeroki i ciekawy szczególnie w kontekście noclegów „na dziko”, czyli na własną rękę, z dala od ludzkich osad i pól namiotowych.
O noclegach w namiocie na dziko krążą różne opinie. Na pewno każdy z was słyszał (być może podobnie jak ja, od nadopiekuńczej cioci), że to niebezpieczne, że okradną, że zaatakują dzikie zwierzęta albo przynajmniej się nie wyśpicie na twardej ziemi. Osoby, które głoszą podobne herezje, albo nigdy nie spały na dziko w namiocie, albo robiły to raz i zwyczajnie się zraziły z jakiegoś powodu. Nie słuchajcie złych proroków!
Choć nie uważam siebie za eksperta, łącznie pod namiotem przespałem z pół roku swojego życia. Nieraz złapał mnie deszcz lub burza, jednak nigdy nie napadło mnie dzikie zwierzę, a tym bardziej człowiek.
Dlatego postanowiłem przygotować kilka porad w punktach, związanych z noclegiem w namiocie „na dziko”. Mam nadzieję, że wyjdę naprzeciw Twoim obawom.
Kluczowa sprawa – zanim w ogóle pomyślimy o wyjęciu namiotu z worka, musimy zastanowić się, gdzie chcemy spać. W zależności od tego, gdzie się znajdujemy i jakie warunki pogodowe nas czekają, starajmy się wybrać najkorzystniejszą dla siebie opcję. Uniwersalną zasadą jest unikanie skupisk ludzkich – im dalej znajdujemy się od wsi, tym lepiej (wyjątek stanowi nocleg u kogoś, tzw. spanie „na gospodarza”).
Jadąc przez wieś rowerem lub idąc z plecakiem pieszo starajmy się nie ulegać pokusie rozbicia namiotu w okolicy. Dla własnego bezpieczeństwa. Najlepiej oddalić się nieco od głównej drogi (lub jakiejkolwiek drogi) i znaleźć miejsce nie rzucające się w oczy. Kolor namiotu powinien być stonowany – nie kupujcie namiotów w modnych, jaskrawych kolorach!
W lesie czy nawet małym zagajniku nie powinno być problemu ze znalezieniem miejsca pod namiot. Nad jeziorami (szczególnie w Polsce) część terenów nad brzegiem może być prywatna, staramy się więc cierpliwie szukać „ziemi niczyjej”. W przypadku jazdy samochodem mamy trochę utrudnione zadanie, do miejsca potencjalnego biwaku trzeba dojechać. Z drugiej strony jesteśmy mobilni – możemy przejechać więcej w krótszym czasie.
Osobiście polubiłem rozbijanie namiotu w różnego rodzaju pustostanach (jeśli budynek jest w przyzwoitym stanie) lub w ich sąsiedztwie. Spanie w takim miejscach ma swój klimat, często można znaleźć udogodnienia (np. ławkę, stół), a ściana budynku może osłaniać od wiatru.
Starajmy się, w miarę możliwości, znaleźć miejscówkę i rozbić namiot jeszcze przed zmrokiem. Samo rozkładanie pałąków zajmie mniej czasu, a przede wszystkim uda nam się racjonalnie ocenić okolicę noclegu. Zdarzyło mi się już kilka razy, że rozbijałem się w nocy z “poczuciem odosobnienia”, a rano okazywało się, że za drzewami stoi kilka domów.
Zwykle staram się przygotowywać biwak niezauważony, jednak nie popadajmy w skrajności. Jeśli przypadkiem spotkamy grzybiarza lub leśnego spacerowicza, nadal istnieje dość nikłe prawdopodobieństwo, że wróci w to miejsce nocą z kijem baseballowym, aby nas okraść z kosztowności. Czasem, gdy nie jesteśmy pewni czyichś intencji, warto powiedzieć „dobry wieczór” i zwyczajnie zagadać.
Jeśli właściwie wybraliśmy lokalizację naszego obozowiska, szansa, że akurat ktoś w nocy się na nie natknie i nas zaatakuje we śnie, jest praktycznie bliska zeru. Zboczeńcy grasujący po ciemnych lasach to mit! Już chyba łatwiej dostać w głowę w którymkolwiek polskim mieście, wracając na rauszu nocnym autobusem.
Jeżeli mamy taką możliwość, warto zapewnić sobie dostęp do wody. Taka lokalizacja ma same plusy – możemy się umyć, wymyć naczynia, nabrać wody do gotowania (jeśli źródło jest pewne). Może to być np. studnia, choć rzeka lub jezioro niosą za sobą dodatkowo walory krajobrazowe.
Wielu zadaje sobie pytanie, gdzie się rozbijać – na polu, czy w lesie? Osobiście jestem zwolennikiem spania w lesie. Osłonięty teren zmniejsza odczuwalną siłę wiatru i poziom porannej rosy, właściwie kamufluje, a także zapewnia drewno na opał. Pola stanowią większość niezabudowanych terenów w Polsce, jednak na samym polu rozbić się nie da – trzeba znaleźć skrawek ugoru lub łąki. Jest też duże prawdopodobieństwo spotkania traktora o poranku. W chłodniejsze miesiące poranna rosa bardzo zmniejsza odczuwalną temperaturę, szczególnie gdy w okolicy znajduje się ciek wodny. Wtedy takich miejsc należy zdecydowanie unikać.
Omijamy także szerokim łukiem tereny podmokłe, bagna – grunt niestabilny, a wieczorem narażamy się na zwiększoną aktywność owadów.
Gdy rozbijamy namiot nad brzegiem morza, weźmy poprawkę na przypływ lub wyższe i dalej idące fale. Ja raz nie wziąłem – o 5 rano woda wraz z małymi rakami zaczęła się wlewać do przedsionka i trzeba było się ewakuować w tempie ekspresowym.
Czasem w lasach można spotkać specjalnie przygotowane miejsca do biwakowania (według moich obserwacji jest to szczególnie popularne w krajach b. ZSRR i w Skandynawii). Są wyposażone w drewnianą wiatę, palenisko obłożone kamieniami, czasem śmietnik i toaletę – niby niewiele, a bardzo ułatwia życie. Jest gdzie usiąść, można rozpalić kuchenkę lub legalne ognisko.
Gdy rozpalamy ognisko poza miejscami specjalnie do tego przygotowanymi (szczególnie w lesie), pamiętajmy o właściwym zabezpieczeniu bezpośredniej okolicy (obłożenie paleniska kamieniami lub piaskiem) i właściwym zgaszeniu. Rozgrabienie żaru nie wystarczy, nocne podmuchy wiatru mogą go przenieść dalej i podpalić suchą trawę.
Gdy już wiemy, że chcemy postawić namiot właśnie na “tej łące” lub nad “tą rzeką”, przede wszystkim należy usunąć wszelkie kamienie, kolce i gałęzie z miejsca, w którym będzie stał namiot. W nocy taki kamień może się nam wbijać w plecy, a kolec przebić materac, na którym śpimy. Zanim złożymy stelaż, połóżmy się na rozłożonym materiale. Sprawdźmy, czy pod nami nie ma niewygodnych górek lub wystających patyków. Dopiero wtedy możemy przystąpić do rozkładania stelaża i mocowania tropiku linkami.
No właśnie, linki. Gdy istnieje prawdopodobieństwo opadów lub silnego wiatru, przymocujmy namiot do podłoża wszystkimi linkami. Przed wyjazdem zerknijmy, czy mamy odpowiednią ilość śledzi w zanadrzu, aby to uczynić. Dobrze nałożony tropik na namiot zapewni nam ochronę od wilgoci i wiatru. Szczególnie zwróćmy na to uwagę w terenie odkrytym.
W bardzo ciepłym klimacie czasem można spać bez tropiku, rozkładając samą sypialnię. Jednak robimy tak tylko w przypadku, gdy mamy pewność, że nie będzie padać.
Aby osłonić namiot od wiatru, wykorzystajmy ukształtowanie terenu i istniejące budynki. Noclegi za ścianą opuszczonego budynku lub w naturalnym dołku minimalizują tę niedogodność. Choć rozbijając namiot w dołku też uważajmy – po obfitych opadach woda w taką nieckę może spłynąć i zamienić nasze miejsce w jezioro.
Ostatnia rzecz – poranne słońce. Latem, po bezchmurnej nocy, może sprawić, że przed szóstą rano wewnątrz namiotu będzie niczym w saunie. Natomiast wczesną wiosną może wprowadzić do namiotu przyjemne ciepełko. Zastanówmy się, z której strony będą padać poranne promienie i weźmy również ten czynnik pod uwagę.
Nocowanie w namiocie na dziko jest bardzo bezpieczne, jeśli zachowamy trzeźwy umysł i nie będziemy kusić losu. O wyborze bezpiecznej lokalizacji było powyżej, pamiętajmy jednak, że to najważniejsza kwestia. Tym bezpieczniej, im dalej od zabudowy – odludne, głuche miejsce będzie w tym przypadku najtrafniejszym wyborem.
Ważna jest też nasza subiektywna opinia co do bezpieczeństwa miejsca – jeśli coś nam mówi, że to nie będzie dobry nocleg, coś jest podejrzane, spotkaliśmy nieciekawe towarzystwo w sąsiedztwie, warto przenieść się kilka kilometrów dalej, nawet dla własnego komfortu psychicznego.
Mimo dobrej lokalizacji, zabezpieczmy nasz ekwipunek. Wyjmijmy kluczyki ze stacyjki, zamknijmy nasze samochody. Rowery połóżmy blisko namiotu (najlepiej po stronie głowy). Możemy je spiąć ze sobą lub włożyć pomiędzy jakiś przedmiot (plastikowe lub szklane butelki, szeleszczącą folię). Jeżdżąc swego czasu na rowerach z kolegą, ten każdego wieczoru z pieczołowitością plątał oba rowery gumowymi ekspanderami, niezależnie od miejsca biwaku. To był już rytuał, jednak faktycznie eliminował ryzyko kradzieży wręcz całkowicie.
Pamiętajmy, aby nic cennego nie zostawiać na zewnątrz namiotu. Sakwy albo plecaki schowajmy do przedsionków lub do środka, jeśli jest miejsce. Dokumenty i pieniądze miejmy zawsze przy sobie, w środku namiotu.
Szczególną uwagę zwróćmy na jedzenie – nadgryziony kawałek kiełbasy, który nie zainteresuje człowieka, z dużym prawdopodobieństwem przyciągnie zwierzaki. Zanim zasuniemy suwak namiotu od środka, upewnijmy się, że posiłek nie został na zewnątrz. Jeśli nie możemy lub nie chcemy schować go do namiotu, połóżmy go co najmniej kilka metrów dalej lub powieśmy na gałęzi w torbie.
Sama nasza obecność nocą w lesie nie powinna przyciągnąć zwierząt. Pamiętajmy, że w znakomitej większości przypadków to one boją się bardziej nas, niż my ich. Nawet gdy usłyszymy dzika czy sarnę przechodzącą obok, nie panikujmy.
Wyróbmy sobie także nawyk zamykania namiotu, gdy w nim nie przebywamy. Nocując na naszych Mazurach mogą do środka wlecieć co najwyżej komary, jednak już w Albanii możemy znaleźć zagnieżdżonego pod karimatą węża…
Wracając jeszcze raz rozbijania się w sąsiedztwie osad lub miejscowości – bliskość ludzi nie zawsze musi oznaczać potencjalne zagrożenie – nie chcę generalizować. Znam przykłady osób, które będąc w górach celowo rozbijają namiot nieopodal np. pasterskich domostw – uprzednio przywitawszy się i zapytawszy o taką możliwość. Wtedy wiemy, z kim mamy do czynienia i możemy się poczuć równie bezpiecznie, jak podczas noclegu w środku lasu. Przy okazji mogą zawiązać się ciekawe znajomości ?
Niestety nie we wszystkich miejscach na Ziemi nocleg w namiocie na dziko jest legalny. W Danii, we Włoszech, Francji, Szwajcarii czy na Cyprze na przykład dozwolone jest wyłącznie rozbijanie namiotu na polach namiotowych lub prywatnych posesjach. Natomiast w krajach skandynawskich (Norwegia, Szwecja, Finlandia, Islandia)zgodnie z prawem można rozbić namiot na terenie publicznym, w pewnej odległości od zabudowy.
W wielu państwach (w tym w Polsce) nie możemy biwakować na terenie parków narodowych i rezerwatach przyrody poza miejscami do tego wyznaczonymi. W naszym kraju także oficjalnie powinniśmy uzyskać zgodę na rozbicie namiotu w lesie lub na plaży – w większości przypadków są to tereny należące do właściwego nadleśnictwa lub urzędu morskiego. W praktyce, jeśli ustawimy nasz przenośny domek pomiędzy drzewami na jedną noc, nie będziemy robić grubej imprezy i pozostawimy miejsce w takim stanie, w jakim je zastaliśmy, mandat raczej nam nie grozi….
Przepisy przepisami, a rzeczywistość często jest inna. Niektóre z państw, w których obowiązuje prawny zakaz biwakowania, nie wyciąga żadnych konsekwencji od turystów i de facto czasem ten zapis jest po prostu martwy. W innych za nieprzestrzeganie zakazu grożą surowe kary i lepiej się nie wychylać.
W Polsce rozbicie namiotu bez zezwolenia naraża nas na karę przewidzianą w kodeksie wykroczeń – jest to z reguły mandat w wys. 500 zł. Ale biwakując, możemy złamać inne zakazy (np. niszczenia roślinności, śmiecenia etc.) – i czasem grzywna może być jeszcze wyższa. Aby rozbić namiot w lesie legalnie, należy skorzystać z bazy turystycznej, a informacje na jej temat znajdują się w każdym nadleśnictwie. Warto także zaplanować sobie biwak wcześniej korzystając z portalu stworzonego dla turystów przez leśników: www.czaswlas.pl.
Bez względu na wszystko starajmy się dostosować do społecznych norm panujących w kraju, który odwiedzamy. Pamiętajmy, że jesteśmy tylko gośćmi. Nie hałasujmy, jeśli ktoś może nas usłyszeć, nie dewastujmy przyrody, a przede wszystkim nie śmiećmy! Rano wszystkie pozostałości wczorajszej kolacji pozbierajmy do torebki i wyrzućmy do najbliższego śmietnika. Poranną toaletę załatwmy w ustronny miejscu, nie na środku lub tuż obok ścieżki. Pozostawmy miejsce takim, jakie sami chcielibyśmy je zastać.
Witam. Z zainteresowaniem przeczytałem poradnik i uważam że jest napisany bardzo dobrze. Podróżuję po Europie rowerem z namiotem od kilkunastu lat i zawsze rozbijam się na dziko lub u gospodarza. Dodałbym tylko, że czasem warto poczekać z rozbiciem namiotu na zapadnięcie zmroku, jeśli miejsce jest już wybrane a zbyt dużo ludzi się kręci. W ten sposób można nieraz przenocować w parku w centrum miasta będąc niezauważonym. Pozdrawiam. Bartosz Klebba