oponka na brzuchu

Dzień 3: zrzucamy oponkę. Niedzielny obiad – bać się czy nie?

Opublikowano: 28 października 2017

Czy odchudzanie się bez dokładnego liczenia kalorii ma sens? Moim zdaniem absolutnie nie. Przede wszystkim nierzadko prowadzi do unikania rzeczy, które wcale tak kaloryczne nie są, jak mogłoby się wydawać. Dziś niedzielny obiad kontra małe, nadziewane cukierki. 

Liczcie, liczcie i jeszcze raz liczcie. To moja rada. Inaczej prawdopodobnie z odchudzania będą nici. Po pierwsze – mózg potrafi nas doskonale i w białych rękawiczkach oszukać, gdy domaga się kalorii (a co tam, tylko dwa, trzy cukierki); po drugie – często odmawiamy sobie potraw, które wyglądają na “groźne kalorycznie”, a wcale takie nie są; i wreszcie po trzecie – nie monitorując ilości kalorii, nie jesteśmy w stanie skutecznie regulować naszych mechanizmów kontroli. Bo skąd mamy wiedzieć, kiedy już ograniczyć jedzenie, a kiedy jeszcze nie? Pewnie powiecie – no, “na oko”. Na oko to chłop w szpitalu umarł 😉

Jak myślicie, ile kalorii ma obiad z tytułowego zdjęcia? Mała podpowiedź: obiad jest olbrzymi. Sfotografowany talerz zawiera 820 gramów ziemniaków, 270 gramów pomidorów, 110 gramów śmietany 9 proc., 60 gramów cebuli i wreszcie 596 gramów piersi kurczaka. Razem więc waży… 1856 gramów, czyli prawie 2 kg!

Cała ta mega porcja, którą oczywiście zjadłem w dwóch “rzutach” i która spowodowała, że zwyczajnie nie byłem przez większość dnia głodny, ma… 1344 kcal. Wszystko oczywiście przyrządzane bez tłuszczu. A wiecie, ile taki pakiet ma białka? 150 gramów. Po podzieleniu obiadu na dwie porcje (jedna waży wówczas aż 928 gramów!) zjadamy jednorazowo 672 kcal i aż 75 gramów białka.

Jak się ma do tego niewinny cukierek “Michałek”, którego w przypływie słabej woli zjadłem? 1 sztuka (15 gramów) to aż 81 kcal. 150 gramów (10 Michałków to nadal nie jest dużo) to już 810 kcal. Ale pójdźmy dalej i zamieńmy gramaturę jednej porcji niedzielnego obiadu (928 gramów, 75 gramów białka) na gramaturę Michałków. Co się okaże? 928 gramów cukierków da nam niecałe 62 Michałki i… 5011 kcal.

Pewnie powiecie – ale nie da się zjeść 62 Michałków naraz. Owszem, naraz nie, ale na raty – czemu nie? 🙂

Liczcie i myślcie. Z sobotnio-niedzielnymi pozdrowieniami – sprawnypo40.pl.

PS Dziś (czyli w sobotę) zjadłem 2315 kcal (w tym zaprezentowany obiad na dwie raty). Mogłem zjeść 2128 kcal (Fitatu doliczyło mi wydatek energii na krótki spacer). Zatem prawie 200 za dużo. Ale jutro siłownia – powinno być więc sporo na minusie.

Udostępnij ten post:



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Powiązane treści
otyłość ciekawostki
Myślisz, że tkanka tłuszczowa to tylko zbędne kilogr...
otyłość brzuszna
Kilka dni nic nie pisałem, więc pewnie zastanawialiś...
rozepchany żołądek
Mniej więcej od tygodnia zauważam, że odczuwam zdecy...
tabletki na odchudzanie
Gdy się odchudzamy, zrzucamy "mięsień piwny" czy cho...
zrzucamy oponkę
Obiecałem, że co 10 dni będę się fotografował i mier...